sobota, 14 lutego 2015

Kosz do zadań specjalnych...



Pamiętacie może bujany kosz w kolorze łososiowym? klik 

Dziergałam go w związku z narodzinami córeczki przyjaciół 
i miałam go wykorzystać do sesji fotograficznej, o którą zostałam poproszona przez przyszłych rodziców. Niestety nie zdążyłam! Przyjaciółka urodziła chwilę szybciej niż było to planowane,
ja nie mogłam w tamtym momencie pojechać i odwiedzić jej 
wraz z maleństwem... 
Malutka Hania szybko urosła, a mój koszyk niestety
nie urósł wraz z nią ;)
Koniec końców, pamiątkowe zdjęcia powstały, ale bujany koszyk nie spełnił swojej roli - pojawił się jedynie w kilku kadrach,
nie był jednak motywem przewodnim sesji...




Nie był to ostatni dziecięcy kosz, ponieważ dwa tygodnie temu powstał jeszcze jeden, podobny - i co najważniejsze, śmiało mogę nazwać go koszem do sesji noworodkowych.


Tym razem jest większy i powstał na zamówienie
dla profesjonalistkitakże nie będzie mowy
o niewykorzystanym potencjale tego fotograficznego rekwizytu ;)

Kosz, o średnicy 50 cm, wydziergałam z dzianiny bawełnianej w pięknym miodowym kolorze, adekwatnie do zamówienia: dodając rant w jaśniejszym, śmietankowym odcieniu.































Mam nadzieję, że Pani Dorota będzie zadowolona ze zdjęć, które powstaną z wykorzystaniem 
mojego kosza, a malutkim szkrabom będzie się wygodnie i smacznie spało w jego wnętrzu ;)

* * *

PS. Dziś dzień św. Walentego, w związku z tym chciałam Wam coś pokazać... coś pięknego! :) Zakochałam się w tych wyrobach od pierwszego wejrzenia! I nie mogłam wyjechać z Krakowa
bez chociaż jednego takiego małego dzieła sztuki... bo jak inaczej to nazwać? 
Zobaczcie sami...




Prawda, że świetny jest ten pędzel?! 

Zgadniecie z czego 
jest zrobiony?!





Cała gablota wypełniona różnymi narzędziami robiła piorunujące wrażenie!
Były śruby, nakrętki, kombinerki, obcęgi, klucze francuskie, nożyczki, pędzle, tubki farb,
a nawet aparat fotograficzny i dzbanek do zaparzania kawy! 
Istne cuda po prostu, zważywszy na to, że wszystko to było zrobione z czekolady!!! 
Uwierzycie?!

Długo stałam przed tą gablotą, która wyglądała jak wypełniona złomem i nie mogłam się zdecydować,
co wybrać!? Padło na pędzel, bo mój ukochany M. przecież się z nim praktycznie nie rozstaje ;) 
Teraz do kompletu ma także czekoladowy!



1 komentarz:

  1. Kosz jest piękny i cudowną będzie pełnił funkcję :)
    A pędzel z czekolady? Oj, u mnie by długo nie poleżał, zbyt kuszący to widok ;)

    OdpowiedzUsuń