poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Pluszowy KOT

Dziś baaaardzo króciutko. 
Czasu mało, a dążę do poprawy - czyli bardziej systematycznego blogowania...
Dlatego dzisiaj post powstaje w kuchni, w moim ulubionym "międzyczasie" ;)
Kolejne partie knedli się gotują, a ja ładuję zdjęcia i klecę kilka zdań.

Pluszowy KOT powstał jeszcze w maju.
Był to mój debiut jeśli chodzi o szycie maskotki... 
Muszę przyznać, że nie było to takie łatwe i zajęło mi dużo więcej czasu niż przewidywałam.
Odsyłam więc wszystkich tych, którzy widząc pięknie odszytego misia, z wyszytą buźką i odzianego
w piękne ubranko w cenie 50 zł mruczą pod nosem (albo głośno komentują): "tak drogoooo!?"
albo "ileeee?!" - odsyłam ich z serdecznym pozdrowieniem do maszyny i igły z nitką ;)
A tych, którzy mówią: "ja Ci takiego uszyję, kochanie" upominam, by nie zapomnieli, co obiecali :) 
Często miałam ochotę te i podobne sytuacje (uwagi takie często pojawiają się również w stosunku
do moich prac) skomentować, ale zawsze ostatecznie "gryzłam się w język" - dziś nareszcie to napisałam! Uff... Ale tyle w tym temacie, bo przydługa ta dygresja ;)

Tak więc mojego kociaka szyłam dobrych kilka godzin. Materiał, który wybrałam, był co prawda mięciutki i przyjemny w dotyku, ale niezbyt chętny do współpracy. Nie oswoiłam jeszcze maszyny
do szycia na tyle, by z łatwością przeszywać elastyczne materiały, dlatego trochę to wszystko trwało.
Z kolei, kiedy wreszcie wszystkie elementy były gotowe i wypchane, troszkę się nagimnastykowałam, żeby je ze sobą połączyć, ale w końcu się udało ;) Niestety zaraz później zorientowałam się, że mój KOT przypomina nieco bardziej diabła (!) niż uroczego kociaka... W sumie to nie wiem dlaczego?!
Może przez pomarańczowo-czerwony kolor? a może przez kształt uszu (jakieś dziwne mi 
one wyszły...)? Czym prędzej więc wydziergałam mu na szydełku pastelową sukieneczkę i dodałam słodką, atłasową kokardkę, żeby nieco złagodzić ten diabelski efekt. 

Koniec końców, KOT został ochrzczony imieniem Lucek/Lucusia i był całkiem miłym i przytulaśnym stworkiem - szybko znalazł swój nowy dom, a to oznacza, że ktoś go pokochał od pierwszego wejrzenia :) Choć kicia, jak to kicia - miewa humorki i czasem bywa "sfochowana" :P















Mam świadomość, że KOT nie wyszedł idealnie, ale muszę przyznać, że mam ochotę na stworzenie kolejnej przytulanki... A Wam jak się podoba debiutancki KOT?

PS. Okej, przyznaję - jednak ten post wcale nie był taki krótki! ;) 
Tak się wczułam, że o mały włos nie rozgotowałam knedli....
Kończę! Wracam do kuchennych obowiązków.


niedziela, 16 sierpnia 2015

Ooo mamo! Dziergane kosze

Właśnie się zorientowałam, że przez półtora miesiąca nie dodałam żadnego posta!!!
Ostatnio pojawił się "upominający" komentarz, pomyślałam wtedy: faktycznie! przydałoby się
coś wrzucić, mam zaległości, ale dopiero TERAZ zobaczyłam czerwcową datę ostatniego posta!
Ooo mamo! 
Przepraszam wszystkich regularnie zaglądających za te "ciszę". 
Jednocześnie odsyłam Was do mojego fanpage'a na Facebook'u - tam zaglądam częściej,
a więc wszystkie aktualności znajdziecie tam na bieżąco (klik).

Nadrabianie blogowych zaległości zacznę od pokazania Wam kilku koszyków, które powstały w ciągu tych dwóch miesięcy w mojej pracowni.

Na początek NOWOŚCI !



Nowości szaro-miętowe, choć głównie nowe wzory mam na myśli. 
Kosz "kwiat", to kosz z dekoracyjnym wykończeniem - podobny "koronkowy" element pojawia się w moich dywanach. Kosz po czerwcowym kiermaszu znalazł już nowe właścicielki ;)
Na zbliżające się kiermasze - powstają kolejne sztuki; pamiętajcie, że kosze możecie również zamawiać mailowo!



Koszyczek prostokątny, to nowa wersja dużego kosza z uchwytami - klik.
Niewielki koszyczek o wymiarach ok. 10 x 25 x 15 cm świetnie sprawdzi się jako organizer
przy niemowlęcym przewijaku (chyba idealny na pampersy! ;))
Pierwszy koszyczek wydziergałam dla moich przyjaciół, w prezencie z okazji narodzin córeczki,
drugi - z wykończeniem w kolorze ecru - powstał już na zamówienie, dla Pani Joanny, również
z przeznaczeniem do pokoju nowo narodzonej córeczki.





Duże kosze nie są już nowością, ale powstały jeszcze w maju, więc pora najwyższa je pokazać ;) Komplet dwóch koszy dzianinowych w kolorze popielatym i grafitowym powstał
na zamówienie dla Pani Alicji. 
Podobny kosz mogliście już u mnie zobaczyć, np. w poście "Cicho-sza..."




I jeszcze jeden kosz ;) 
Bardzo duży kosz!

Cały szary
wydziergany ze sznurka bawełnianego
okazał się mega wersją 
koszyczka prostokątnego, 
który pokazałam Wam powyżej ;)

Powstał na zamówienie dla Pani Dominiki, 
miał wymiary ok. 33 x 60 x 37 cm.

* * *

Dla p. Dominiki powstał również 
komplet podkładek pod kubki 
w kolorze ecru.
























Pozwolicie, że posta zakończę fragmentem maila od Pani Dominiki? ;)

"(...) kosz jest super, nie będę wkładać go do szafy na pranie, zostanie w salonie przy sofie... podeślę niebawem zdjęcia (...)"

Bardzo mnie takie wiadomości cieszą! Za każdym razem serce rośnie! 
Dziękuję Wam za zaufanie :)

Pozdrawiam i do następnego!