piątek, 16 września 2016

Żółta witryna, czyli szklarnia po metamorfozie


Jakiś czas temu na moim fanpage'u wspominałam Wam, że zdarza się i tak, że szydełko  
zamieniam na papier ścierny... - dziś wszystko wyjaśnię ;)

Zacznijmy od szydełka. Jak możecie zauważyć dość dużo dziergam, materiały staram się kupować na bieżąco, ale prawda jest taka, że sznurków i motków mam dość sporo. A odnosząc tę ilość 
do metrażu naszego mieszkania - materiałów mam bardzo dużo!!! A gdzieś to wszystko trzeba trzymać... i tu zaczynają się problemy i alpejskie kombinacje... ;)
Na całe szczęście: jestem mistrzem! pakowania, zwijania i upychania :) dlatego jakoś jeszcze się mieścimy na naszych 45 m kw. Jednak odkąd tylko zaczęłam przygodę z szydełkowaniem marzyła mi się witryna, w której motki byłyby nie tyle wyeksponowane, co dostępne na wyciągnięcie ręki. Wystarczyłby rzut oka, żeby zorientować się w zapasach, w przeciwieństwie do nurkowania 
w narożniku ;) Marzyłam o starej szafce aptecznej, ale - nie będę ukrywać - te, które
udawało mi się wyszperać w internetach, najczęściej powalały mnie swoją ceną... 
 
Szukałam, zaglądałam, aż natknęłam się na szklarnię HINDÖ z Ikei.  

To właśnie ta szafka stała się podstawą dla mojej witryny. 
Szafkę "kupiłam" za bony Ikea, które wygraliśmy w konkursie 
na wiosenną metamorfozę - klik. Cieszyłam się podwójnie, ponieważ udało nam się upolować szafkę na dziale wyprzedaży 
w obniżonej cenie (regularna cena to 299 zł), mogłam więc władować jeszcze więcej rzeczy do koszyka ;) 
Szafka była na wyprzedaży jako produkt z ekspozycji, nic więc jej nie dolegało oprócz kilku zarysowań, co akurat dla mnie nie stanowiło żadnego problemu, ponieważ od początku wiedziałam, że będę ją przemalowywać. 
Musiałam więc uzbroić się w cierpliwość i papier ścierny :)




Szafka miała być żółta, tak sobie wymyśliłam.
Musiałam więc najpierw zeszlifować nieco szarą farbę proszkową, czyli zmatować całość papierem ściernym. A że czasu wolnego jak na lekarstwo - "chwilkę" to trwało. Później pozostało tylko wybrać odpowiedni odcień koloru żółtego z miliona dostępnych we wzorniku(!) i wstrzelić się w wolne terminy u mojego męża ;) 
bo to on miał za zadanie polakierować szafkę.












Ponieważ mąż zajmuje się lakiernictwem zawodowo (oprócz tego, że zawodowo jest też strażakiem ;)) 
wyszło idealnie! 
*Przy okazji - jeśli jesteście zainteresowani usługami lakierniczymi lub ciekawi prac mojego męża,  
to zapraszamy do zajrzenia na drugiego fanpage'a naszej firmy - klik

A poniżej efekt końcowy naszej pracy. 
Szklarnia z Ikei po metamorfozie: idealnie żółta i z motkami na widoku.




























 

Nam szklarnia zamieniona w witrynę podoba się bardzo. Planuję jeszcze kilka małych zmian w salonie
myślę, że wówczas witrynka jeszcze zyska ;) 
A! i muszę jeszcze wymyślić miejsce do przechowywania kilometrów sznurka...

wtorek, 6 września 2016

Miedziany i nie tylko

Dziś dla odmiany trochę koszyczków, bo dawno żadnych Wam nie pokazywałam.
Zatem dziś małe i poręczne, czyli koszyczki idealne na wszelkie drobiazgi :)

Wydziergałam je w kilku kolorach; zaczęłam od pięknej  
miedzianej dzianiny bawełnianej
która przez to, że jest lekko połyskliwa dała bardzo ładny efekt.




















Następnie powstały kolejne koszyczki ze sznurka bawełnianego  
w kolorze limonkowym, żółtym i bardziej stonowanym 
- waszym ulubionym:) - szarym odcieniu.

 




















  
Koszyczki są niewielkie, 
ich wymiary to ok. 17 x 12 cm, 
ale mogą mieć wiele zastosowań.
Sprawdzą się świetnie jako pojemniki do przechowywania drobnych rzeczy - jak wspomniałam na początku, 
ale jak widzicie na zdjęciach 
mogą również posłużyć 
jako oryginalne osłonki na doniczki 
lub ciekawa forma świecznika.

Jeśli jesteście zainteresowani takimi pękatymi koszyczkami
część jest jeszcze dostępna  
Szare nie zdążyły się sfotografować, 
ale 1 sztuka jest jeszcze dostępna.


A gdyby ktoś z Was był zainteresowany koszykami w podobnej formie, 
ale innych wymiarach czy kolorach zapytania kierujcie na maila. 
Prawie wszystko jest do zrobienia ;)


Kolorowego września Kochani!
Bo tak jakoś wyszło, że te kolorki całkiem jesienne :)